Aneta Grabowska

Jestem absolwentką filologii polskiej ze specjalnością nauczycielską z oligofrenopedagogiką. Studia ukończyłam w 2014 roku. Zaczęłam pisać jeszcze na studiach, a swoją pierwszą książkę wysłałam nawet do jednego z wydawnictw. Po jakimś czasie otrzymałam odpowiedź, a w niej ubraną w ładne słowa propozycję współfinansowania, na co nie mogłam i nie chciałam sobie pozwolić. Pomysł wydania czegoś swojego schowałam zatem na dłuższy czas do szuflady. Skupiłam się na nauce, gdyż starałam się pogodzić dwa kierunki. Później udało mi się znaleźć pracę w zawodzie i rozpoczęłam swoją przygodę w przedszkolu jako oligofrenopedagog. Pomysł i potrzeba pisania wracały do mnie czasami, wciąż brakowało jednak czasu.

To się zmieniło, gdy wyszłam za mąż i miałam zostać mamą. Te kilka miesięcy, kiedy nosiłam córkę pod sercem, przeznaczyłam na pisanie, którego efektem jest moja debiutancka powieść obyczajowa Tu i teraz. Pisanie nabrało tempa, gdy trafiłam pod skrzydła krakowskiego Wydawnictwa Skrzat. To oni zdecydowali się wydać moją serię książek dla dzieci Przedszkole pani Matyldy. Pierwsza część, tj. Zosia i złote serce, pojawiła się na rynku w 2019 roku, dwie kolejne zaplanowane są na rok 2021.

Dotychczas ich nakładem ukazały się także: powieść obyczajowa Dom, który widział zbyt wiele oraz zbiór opowiadań świątecznych Wigilijne opowieści, czyli prawdziwy duch świąt. Na wydanie czeka także kilkanaście innych książek, przeznaczonych dla czytelników w różnym wieku – od maluchów przez młodzież po dorosłych. Chociaż studiowałam na trzech uczelniach, to UP zajmuje w moim sercu miejsce szczególne. To właśnie tutaj zaczęła się moja przygoda z pisaniem oraz z czytaniem na masową skalę. Do dziś uśmiecham się na wspomnienie tego, jak dr Janusz Pluta, który był moim promotorem, pytał, gdy przychodziłam na seminarium, czy oglądałam mecz Barcelony i od tego zaczynaliśmy nasze spotkania. Albo tego, jak dr Jakub Kozaczewski wzbraniał się przed przyjęciem do recenzji mojej pracy, tłumacząc, że to zupełnie nie jego tematyka – pisałam o kulturze kibicowskiej w międzywojennym Krakowie. Nie odpuściłam, a później na obronie usłyszałam zdanie, na którego wspomnienie wciąż się uśmiecham: „Pani praca jest bardzo niepolonistyczna, ale bardzo mi się podoba”. I gdy prof. Marek Buś, patrząc w mój indeks i widząc miejsce urodzenia, pożegnał mnie słowami: „I pozdrówcie Góry Świętokrzyskie” – dzięki czemu trafiłam na książkę, która na dłużej zagościła w mojej pamięci. Bardzo dobrze wspominam praktyki, zwłaszcza te w nowohuckich szkołach, które pokazały mi, że praca z dziećmi jest właśnie tym, co chcę w życiu robić. Takich małych wspomnień jest mnóstwo, a ja naprawdę cieszę się, że przyszło mi studiować właśnie na tej uczelni i że spotkałam na swojej drodze właśnie te osoby. Nawet po skończeniu studiów, gdy bywałam w pobliżu, wchodziłam na piąte piętro i rozglądałam się po Instytucie, ciekawa, czy coś się zmieniło. Uczelnia potrafi zarówno rozwinąć czyjąś pasję, jak też ją zabić. Mam to szczęście, że należę do tej pierwszej grupy i dzięki temu robię w życiu to, co lubię.

 

Wszystkich zainteresowanych ciekawą lekturą dla dorosłych i dla dzieci zapraszamy do obserwowania na Facebooku profilu   Anety – Absolwentki z Pasją

 

 


  • twitter
  • facebook
  • youtube
  • instagram